Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża





"Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża"
Książki [06.09.06]

Warszawskie wydawnictwo MUZA SA opublikowało fascynującą książkę poświęconą historii krzyż Virtuti Militari Henryka Dobrzańskiego, Hubala.

Fascynująca opowieść o losach uczestniczki Powstania Warszawskiego, która przez pięćdziesiąt cztery lata przechowywała krzyż Virtuti Militari Henryka Dobrzańskiego, Hubala. Major przekazał krzyż swojej kurierce, by naprawiła go w Warszawie. Następnego dnia zginął. Kurierka zdążyła dotrzeć z nim do Kai (której brat Modest i przyszły mąż Marek Szymański, pseudonim Sęp, byli Hubalczykami), nim sama zginęła. W czasie okupacji Kaja nosiła krzyż jak amulet, w Powstaniu przechodziła z nim kanałami walczącej Warszawy. Po upadku Powstania znalazła się w Białymstoku, gdzie kilka godzin później została aresztowana i zesłana do obozu NKWD Nr 41 w Ostaszkowie. Krzyż Hubala ukryła w obcasie buta. Do Polski wróciła w 1946 roku z malarią i tyfusem, ważąc 38 kg. Została cenionym architektem i brała udział w odbudowie Warszawy.
Autorka pokazuje dzielną kobietę i jej niezwykły sposób na życie, optymizm i wiarę w przyszłość. Sceny z tej książki na długo zapadają w pamięć czytelnika.

Kilka słów o Autorce:

Aleksandra Ziółkowska-Boehm,Autorka kilkunastu książek, m.in. "Blisko Wańkowicza", "Kanada, Kanada", "Podróże z moją kotką".
Doktor nauk humanistycznych UW, członek amerykańskiego Pen Clubu. Na mocy testamentu Melchiora Wańkowicza właścicielka archiwum autora Monte Cassino.

W 2001 roku otrzymała „Złoty Exlibris” Książnicy Pomorskiej, w 2006 roku amerykańską doroczną nagrodę „Delaware Division of the Arts” w dziedzinie literatury (Creative Nonfiction).

Niebawem w amerykańskim wydawnictwie Military History Press ukaże się jej książka "A Polish Partisan's Story".

Mieszka w Wilmington w stanie Delaware, USA, regularnie odwiedza Polskę. Stypendystka Fulbrighta w roku 2006/2007.

Cytat na temat pisarstwa Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm znanej nowojorskiej autorki i wykładowcy creative nonfiction.

Narracja utrzymana pod kontrolą przyciąga, fascynuje, wręcz przykuwa uwagę. Czytelnik od momentu przeczytania pierwszego zdania wie, że nie jest poddany zabiegowi „sensacji”. Kompetentny, wyrównany ton jest wprost perfekcyjny dla tematu pokazującego „historyczny horror.( Susan Sherman, Nowy Jork)

Fragmenty książki:

Jesienią 1985 roku, będąc stypendystka waszyngtońskiego Fulbrighta, odwiedziłam w nowojorskim mieszkaniu Isaaca Bashevisa Singera i spytałam go, jakie ma przesłanie dla pisarzy. Odparł, że powinni spełniać trzy warunki. Po pierwsze, znaleźć historię do opowiedzenia. Ważne, aby historia ta miała swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Po drugie, posiąść pasję, potrzebę opowiedzenia tej właśnie, a nie innej historii. („Kiedyś miałem dobry temat, ale nie miałem pasji i dlatego nie napisałem nic” - powiedział Singer). Po trzecie, mieć przekonanie, że nikt inny, tylko właśnie ja mam to zrobić. W przypadku mojej opowieści o bohaterce tej książki wszystkie wymagania autora Sztukmistrza z Lublina zaistniały, ale upłynęło wiele lat, zanim je sobie uświadomiłam..

Znam Kaję od ponad trzydziestu lat. Poznałam ją jako młoda dziewczyna, już po śmierci Melchiora Wańkowicza. Mieszkała w ładnym domu przy ulicy Słonecznej 27 na Starym Mokotowie, tuż przy parku Morskie Oko. Zwykle towarzyszyli jej byli hubalczycy - Romuald Rodziewicz, Józef Alicki, i mąż, przystojny Marek Szymański, "Sep” od Hubala. Widziałam w niej głównie architekta, bo w pokoju były rozłożone rysunki, obliczenia, i ciekawie opowiadała na przykład o powstałym według jej projektu na Placu Wilsona na Żoliborzu kinie „Wisła” na placu Wilsona na Żoliborzu czy o odbudowywanej po drugiej wojnie światowej Warszawie.
Patrzyłam na gościnną, towarzyską, zawsze w dobrym humorze kobietę, która czasami dorzucała do rozmowy swoje uwagi, często jakieś strzępki wspomnień. Zaskakiwała mnie, bo dowiadywałam się, że historia wycisnęła na jej życiu piętno może głębsze niż na innych ludziach, ale też „nie miała nikomu nic za złe” - żadnych wymówek ani wyjaśnień.
Osoba, która brała udział w Powstaniu Warszawskim, którą aresztowano i wywieziono do obozu w Ostaszkowie, skąd do Polski wróciła rok po zakończeniu wojny, mogła obnosić się ze swoją boleścią, wspomnieniami, ze swoją wyjątkowością. Tymczasem nic podobnego! Nie stwarzała żadnych barier, także wiekowych, i można się było z Kają pośmiać i pożartować. Podobała mi się jej postawa, nie czułam się przygnieciona ani onieśmielona bohaterstwem czy bogactwem przeżyć.
Gdy zaczęłyśmy sobie mówić po imieniu, poprosiłam, bym mogła zwracać się do niej jej Powstańczym imieniem „Kaja”, które bardzo mi się podobało.
Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych odkryłam jeszcze inną Kaję, bo pisywałyśmy do siebie od czasu do czasu listy.
Była w nich zawsze niezwykle serdeczna, wyciszona i refleksyjna. Uważnie czytała moje książki i byłam jej wdzięczna za wszystkie wnikliwe uwagi na ich temat. (…)
I tak zaczęłam pisać tę książkę...

Aleksandra Ziółkowska-Boehm
- Tytuł: Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego krzyża
- Wydawnictwo: MUZA SA.
- Miejsce wydania: Warszawa 2006
- Liczba stron 272
- Oprawa broszurowa
- Format 165 x 205 mm
- ISBN 83-7319-975-6

(Informacja nadesłana)